Górnictwo oficjalnie zakończyło swoją podstawową rolę w polskim dyskursie politycznym, oferowanym Górnemu Śląskowi, a mianowicie rolę taniej propagandy, ślepo zrównujący nasz region z węglem. Dziś oburzają wszystkich świętych (szczególnie tych naiwnych, oportunistów z centrali Solidarności) słowa Prezesa Kaczyńskiego, o zbyteczności górnośląskiego górnictwa. Cóż, może w końcu i górnicy poczuli się tak, jak reszta Górnoślązaków – jak zbytek wykorzystanego inwentarza, otrzymanego wraz z ziemią. To, co dla Polaków jest wyeksplatowaną, pogórniczą masą upadłościową, dla Górnoślązaków jest ukochanym hajmatem. Można by powiedzieć, że z punktu widzenia centralistycznych polityków „Górny Śląsk oddał to, co miał najcenniejsze, a teraz Górny Śląsk może odejść”. A być może dla tych polityków Górny Śląsk ma jeszcze coś cennego, a mianowicie głosy wyborców. Dlatego górnośląski węgiel „w tej chwili” jest średniej jakości, ale przed wyborami znów będzie najcudowniejszym węglem i “skarbem narodowym”. Kolejną porcją marionetkowego, kolonialnego i złodziejskiego traktowania Górnego Śląska i jego mieszkańców. Czas, abyśmy na Śląsku zadali sobie pytania: Gdzie są pieniądze z trwającej przez dziesięciolecia sprzedaży węgla? Ile z tych pieniędzy zostało na Górnym Śląsku? Kto poniesie koszty zniszczeń górniczych, zniszczenia środowiska, zatrutego powietrza oraz utraconego ludzkiego zdrowia i życia? Gdzie ta wspaniała transformacja Górnego Śląska? Skąd największy w skali kraju kryzys demograficzny? To dziś wychodzą lata dziadostwa, zaniedbań i krótkowzroczności centalistycznych polityków.
Brak komentarzy