Wczoraj przewodniczący największej partii opozycyjnej w Polsce, Donald Tusk, złożył kwiaty pod pomnikiem czynu powstańczego na Górze Świętej Anny. Opatrzone komentarzem rodem z PRL-owskich broszurek zdjęcie, wychwala czyn powstańczy i ofiarę powstańców „za polskość tej ziemi” zapominając, że autochtoni walczący po obu stronach walczyli o dom, w którym ich rodziny żyły od pokoleń wierząc w równie liczne co puste obietnice dobrobytu spływające z Warszawy i Berlina.
Niestety, nie jest to dla nas nowość ani w kontekście Platformy Obywatelskiej, ani samego Donalda Tuska. „Jedyna słuszna” wizja Śląska, jako odwiecznie polskiego regionu z zagmatwaną historią i swoją lokalną różnorodnością, która stanowi przedmiot, a nie podmiot dyskusji, to nowoczesna kalka PRL-owskiej mitologii o „powrocie odwiecznie polskiej ziemi do Macierzy”. Co gorsze, jest to pochwała dla charakterystycznego dla Moskwy, nie respektowania prawa międzynarodowego i demokracji, które w naszej ocenie powinny być szanowane. I to wszystko w kontekście tzw. „Powstań Śląskich” – konfliktu, który przez cenionego eksperta w tej dziedzinie, prof. Ryszarda Kaczmarka z UŚ, został określony mianem „niewypowiedzianej wojny polsko-niemieckiej”. Czy takie rocznice mają definiować partię, która w swojej nazwie nosi miano „Obywatelska”?
Tak, jak i poprzednie wypowiedzi lidera PO: o języku śląskim jako części polskiego dziedzictwa czy o tym, że „wszyscy jesteśmy rodakami” (w kontekście Ślązaków i Polaków), pokazują, że Platforma Obywatelska w ogóle nie rozumie śląskiej specyfiki, a co więcej ma problem z odróżnieniem konfliktogennego konceptu narodowego od, opartego o wzajemny szacunek, konceptu obywatelskiego. Przypominamy Platformie Obywatelskiej, że poczucie polskości i śląskości są kwestiami indywidualnymi, które są od siebie niezależne, ale i wzajemnie niewykluczające. Deklaracje uznania j. śląskiego za język regionalny odbieramy jako krok w dobrą stronę, ale w oparciu o całościowe ujęcie śląskości w ramach PO, które rysuje się nam w ostatnich dniach, stanowią one jedynie przysłowiowy „kwiatek do kożucha”. Chcąc być traktowani poważnie, nie możemy ulegać iluzji polityków partii centralnych, które mamią nas swoimi obietnicami, a w kwestii postrzegania traktują nas wyłącznie jako przedmiot do uzyskania władzy. Podejście przedmiotowe to kolejna odsłona myślenia kolonialnego o Śląsku, jako miejsca wyzysku: czy to finansowego, czy to surowcowego, czy – jak w tym przypadku – politycznego.
Co najważniejsze: powyższa sytuacja może zdarzyć się w analogicznej formie w dokładnie każdym, innym regionie Polski. Do tego właśnie prowadzi m.in. centralistyczne podejście, w ramach którego określona grupa decyduje za resztę w kontekście kluczowych dla niej aspektów, mających istotny wpływ na życie mieszkańców. Wyłącznie podmiotowe podejście oparte na współpracy, wzajemnym szacunku i równym traktowaniu jest gwarantem silnej Polski, opartej na mocnych, zaradnych i świadomej swej wartości regionach. W kontekście Śląska mówimy tu o uznaniu Ślązaków za mniejszość etniczną, rzetelnej dyskusji o trudnych kartach historii w oparciu o holistyczne ujęcie faktów, zwiększeniu władzy samorządowej oraz zwiększeniu partycypacji społecznej we współdecydowaniu regionem.
PS. Przypomnijmy, że w Platforma Obywatelska skazała na porażkę projekt obywatelski Górnoślązaków podpisany przez 3,5% mieszkańców regionu. Ta sama Platforma twierdzi, że inicjatywa przez nich wspierana, która otrzymała 1,3% w skali kraju musi być wzięta przez uwagę. To kolejny moment, w którym ubolewamy, że Platforma Obywatelska odpływa w kierunku Platformy Hipokryzji. Niestety ku uciesze PiS, z którym mamy wielką nadzieję pożegnać się przy najbliższych wyborach parlamentarnych…
Brak komentarzy